Czy można realnie zwalczyć cukrzycę typu 2? Wrażliwość insulinowa

Jak psychika wpływa na rozwój cukrzycy tyu 2
1 czerwca 2017
Diabetes frielndy – Program dla trenerów personalnych
13 czerwca 2017

Czy można realnie zwalczyć cukrzycę typu 2? Wrażliwość insulinowa

Czy można realnie zwalczyć cukrzycę typu 2? (Być zdrowym cukrzykiem)

„Wrażliwość insulinowa”

                Pamiętam dzień, w którym wziąłem kartkę papieru, długopis i wypisałem wszystkie dziedziny oraz zagadnienia, których trzeba się nauczyć, żeby poznać mechanizm działania cukrzycy. Wypisałem też, jakie dziedziny należy połączyć, aby była szansa na wyciąganie poprawnych wniosków. Patrząc na to starałem się znaleźć kilka kluczowych zagadnień, które można uznać za te wiodące oraz chciałem zweryfikować na ile to jest to, na co wskazuje lekarz lub dostępne informacje. Błąd za błędem i mętlik w głowie od natłoku informacji, które się wzajemnie wykluczają. Czujesz się tak czasem? Jestem pewien, że im bardziej chcesz podjąć walkę tym szybciej dochodzisz do takich stanów, w których czuje się bezsilność i kompletne skołowanie.

                Może odchudzanie jest najważniejsze? Lekarz mówi schudnij

                No tak, ale jak skupiam się wyłącznie na odchudzaniu to bardzo szybko popadam w wyścig z kilogramami. Często poprawa glikemii jest tylko na czas niedojadania. Potem głód znika a ja po każdym odstępstwie od diety tyję i glukoza znowu szaleje. Czy to ma tak wyglądać, że już całe życie mam być głodny i uwięziony w liście bezwzględnych zakazów lub diet, które nie mają wiele wspólnego z normalnym jedzeniem?

                Moim zdaniem nie, bo tak myśląc mogę prowadzić dietę ze szkodą dla nerek, dla poprawnego odżywienia. O ile taki stan przejściowo nic złego nie przyniesie to w długim okresie czasu to może przestać być już opłacalne

                Unikać glukozy/węglowodanów za wszelką cenę i po problemie?

                No tak, wyłączam węglowodany i może będzie tak, że moja glikemia się uspokoi a i przy okazji zrealizuję cel związany z utratą wagi. To może być dobry pomysł. Wtedy zacząłem uczyć się o żywieniu i śledzić przypadki wyłączania produktów.  Okazało się, że ryzyko związane z obciążaniem nerek, z brakiem dostaw źródła energii jest chyba nie warte zachodu. W miedzy czasie pracując nad własną cukrzyca odkryłem, że kontrowersyjnie najważniejszym składnikiem diety cukrzyka są właśnie węglowodany, ale o tym w innej publikacji

                Znalazłem pierwsze kluczowe zagadnienie, które umożliwiło mi wypracowanie postępów i możliwości ich oceny „Moja wrażliwość insulinowa”

                Już na początku wyjaśniam, że nie mam na myśli podawania sobie insuliny ani tym bardziej pojęcie to nie dotyczy ludzi leczących się przy pomocy insuliny.

                W cukrzycy typu 2 produkujemy własną insulinę, często dużo więcej niż u zdrowego człowieka, ale nadal za mało, aby przełamać barierę insulinooporności.

                Insulinooporność mogłaby przecież doprowadzić do tego, że nasze komórki przestałyby otrzymywać zasilanie w postaci glukozy całkowicie (wtedy byśmy umarli). Organizm wysyła, więc sygnały m.in. do wątroby, która uwalnia zapasy glukozy oraz pozyskuje ją z kwasów tłuszczowych. Jeśli wyrównamy żywienie i zaczniemy jeść podobne porcje to okaże się, że przed posiłkami (pomijając poranek choć nie zawsze) mamy podobnie wysoki poziom cukru. Wniosek mój jest taki, że to jest poziom glukozy przy, przy którym dochodzi do przełamania bariery insulinooporności, czyli komórki otrzymują jakieś minimum tego, bez czego byśmy umarli. Ciekawostką jest to, że układ nerwowy, mózg czy nerki potrafią pobierać glukozę bez udziału insuliny (mamy mechanizm zabezpieczający najważniejszych organów). Podsumowując pierwszy dla mnie szok to wniosek, że obrazem mojego stanu jest poziom glukozy przed posiłkiem a nie 2 godziny po posiłku. Tutaj zastanawiam się ile razy słyszeliście, że poziom glukozy mierzymy tylko po posiłku 😉

                Prowadząc dietę okazało się, że głodzenie się prowadzi do niskiej glukozy, ale często jest tak, ze po posiłku jest ona niższa niż przed posiłkiem i co ciekawe potrafi urosnąć do czasu, kiedy będę jadł kolejny posiłek. Uprawiając wyścig z kilogramami okazało się również, że niedojadanie prowadzi mnie do tego, że wraz z dużo za małą ilością jedzenia właściwie nie mam siły na aktywność, wykonuję ją bo muszę i nie daje mi to żadnej satysfakcji a mechanizmy pobudzające chęć do działania chyba się wyprowadziły. Co gorsza jakiekolwiek odstępstwo od diety pokazywało na glukometrze wystrzały glukozy.

                Prowadząc dietę, która zawierała minimum węglowodanów, które jest potrzebne do utrzymania zdrowych jelit i do normalnego funkcjonowania okazało się, ze z tygodnia na tydzień poziom glukozy przed posiłkami stawał się coraz mniejszy. W ślad za tym wzrost glukozy po posiłku się obniżał. W takim systemie byłem wstanie wyciągnąć wnioski z tego, że tydzień temu po posiłkach miałem np. 170mg/dll a teraz jest już np. 155mg/dll. Nie wiedząc, jaka jest glukoza przed posiłkiem lub nie znając wyżej opisanej zależności nie wyciągnąłbym z tych liczb żadnych wniosków i nie miałbym pojęcia czy zmierzam w odpowiednim kierunku.

                W miarę utraty wagi, wzrostu sprawności, poprawy motywacji i chęci do życia glukoza przed posiłkami zaczynała być tak nisko, że pomiar po posiłku zaczął mieścić się w normie. Jako ostatni pozostał temat poziomu glukozy na czczo. Właściwie niemal zawsze do unormowania glukozy na czczo dochodzi na samym końcu. Dlaczego tak się dzieje? Mój wniosek jest taki, że na własne zapasowe zasilanie nasza oporność jest większa niż na glukozę pochodzącą z pokarmów. Dzieje się tak, dlatego, że nad ranem wyrzut glukozy odbywa się przy udziale odpowiednich hormonów, które odpowiadają za wiele procesów regeneracyjnych oraz za proces wybudzenia. Tak, więc jako drugi czynnik, który pozwala mi ocenić stan mojej wrażliwości insulinowej uznałem pomiar glukozy na czczo.

                Czy istnieje zależność pomiędzy kolacją a porannym cukrem?

                Tak ale tylko wtedy kiedy źle się odżywiam. Przy poprawnym odżywieniu pozostaje wyłącznie wymiar mojej oporności insulinowej, czyli jasna informacja jak postępuje moja walka z cukrzycą.

                Jak ocenić czy mój wrażliwość insulinowa jest duża?

                Najprościej mówiąc mój organizm powinien poradzić sobie z posiłkiem, który odpowiada ilości, przy której moja waga ani nie rośnie ani nie spada. W moim przypadku było to 50g węglowodanów w posiłku. Wykonując takie próby co ok. 2-3 miesiące obserwowałem, że w diecie poziom glukozy już jest w normie ale po zjedzeniu takiego posiłku jeszcze nie. Udawało mi się utrzymać glukozę na poziomie poniżej 130mg/dll przy diecie, która zawierała 30g węglowodanów na posiłek natomiast obciążając się posiłkiem który zawierał 50g poziom glukozy pokazywał się na poziomie np. 170mg/dll. Po upływie następnych kilogramów i zmian w organizmie wynik ostateczny jest taki, że pomiar glukozy po zjedzeniu 30g węglowodanów lub 50g węglowodanów jest taki sam i mieści się poniżej 130mg/dll. Jeśli dołożyć do tego glukozę na czczo, która jest poniżej 100mg/dll mogę powiedzieć, że moja wrażliwość insulinowa zdecydowanie się zwiększyła czyli w pojedynku z insulinoopornością jest 1:0 dla mnie.

                Co stało się przy okazji, czyli jak cel najważniejszy zrealizowałem traktując go, jako mniej ważny?

                Odchudzanie, gubienie kilogramów, pozbycie się brzucha. To często traktujemy, jako element najważniejszy i dobrze. Problem tylko w tym, że jeśli skupimy się tylko na tym to ryzyko popełnienia błędu lub braku oceny czy dobrze postępujemy jest za duże, co często powoduje porażkę i poddanie się. Jeśli natomiast skupić się na wrażliwości insulinowej i nadzorować gubienie kilogramów tak aby wrażliwość insulinowa wzrastała okazuje się, ze efekt może być trwały a zmiany zdecydowanie mogą zmienić nasze życie.

                Na cały proces poświęciłem ponad 40kg masy ciała (tkanki tłuszczowej nie licząc zmian w układzie mięśniowym zniknęło ok. 50kg) i dobrze, bo nie potrzebuję już tego bagażu.

                Podsumowanie

                Chyba warto myśleć o tym, że walcząc z cukrzycą typu 2 naszym głównym celem jest poprawienie własnej wrażliwości na insulinę. Jeśli to będziemy traktowali, jako cel najważniejszy wówczas będziemy umieli ocenić realny postęp odchudzania, na jakie się zdecydowaliśmy. To mechanizm, który pozwoli ocenić postępy lub wystrzegać się ryzykownych posunięć dietetycznych.

Szczególnie mam na uwadze osoby bądź przypadki gdzie przekonaliście się, że odchudzanie nie przyniosło efektu.